Zgadza się, od przeszło dwóch lat jestem Kurą domową,
jak zwykło się określać kobiety, które zajmują się domem i dziećmi. Niech i tak
będzie... .
Bo cóż znaczy w dzisiejszych czasach kobieta, która
postawiła na rodzinę, poświęciła się dla innych, a swoje aspiracje odstawiła na
boczny tor?! Znaczy i to bardzo wiele… . W końcu wychowujemy przyszłe
pokolenia.
Jeszcze kilka lat temu, gdyby ktoś mi powiedział, że w
przyszłości zrezygnuję z pracy zawodowej na rzecz domu i dziecka,
odpowiedziałabym tej osobie: „NO WAY!. Ja i siedzenie w domu z dzieckiem, przy
garach i brudnych pieluchach, jeżdżąc co chwilę z mopem po podłodze – NIE MA
TAKIEJ MOŻLIWOŚCI!”. A jednak… priorytety się zmieniają z biegiem czasu i to o
180°.