środa, 26 października 2016

LECZ SIEBIE I SWOJĄ RODZINĘ Z GŁOWĄ!



Często łykamy je bez umiaru; podajemy dziecku, gdy nie ma takiej konieczności; traktujemy je jak zwyczajny produkt do spożycia nie bacząc na konsekwencje. O czym mowa? O antybiotykach!

Antybiotyki są stosowane zaledwie pół wieku, a już rozprawiły się z chorobami, które niegdyś zbierały śmiertelne żniwo. Jednak jak wynika z ostatnich badań – w niedalekiej przyszłości preparaty te mogą przestać zupełnie działać, ponieważ bakterie są na nie coraz bardziej odporne.

Sezon na choroby uważam za otwarty!


Nie da się ukryć… jesień w tym roku nas nie rozpieszcza. To już ten czas, gdy do naszych domów pchają się drzwiami i oknami infekcje i zarażają nas samych oraz członków naszej rodziny. Trudno, żeby było inaczej, gdy na zewnątrz chłód i plucha, a gdziekolwiek by się nie było to wszędzie sami zakatarzeni i kichający ludzie. Co w takich momentach robi większość polskich matek? Biegną ile sił w nogach do aptek, po wszelkie możliwe i dostępne suplementy i leki, tylko po to by uchronić swoje pociechy przed infekcjami. A gdy takowe infekcje już się nadarzą, najczęściej chcą zwalczać je najskuteczniejszą znaną dotychczas bronią, czyli antybiotykami (choć często gęsto nie ma takiej konieczności). Polacy przodują w rankingach pod względem ilości kupowanych leków w aptekach. Niestety nadmiar zażywanych leków (zwłaszcza tych tzw. najsilniejszych) nie wpływa dobrze na nasze zdrowie, wręcz może w niedalekiej przyszłości doprowadzić do rozpowszechnienia zabójczych epidemii. Naukowcy oszacowali, że już w 2050r. epidemie te będą bardziej niebezpieczne, niż nowotwory.

Jakiś czas temu odkryto w kilku krajach takich jak: Stany Zjednoczone, Chiny, Dania i Wielka Brytania u niektórych pacjentów bakterie, które są całkowicie odporne na wszystkie znane dotąd antybiotyki.

Co to oznacza i do czego to doprowadzi???


Oznacza to tylko jedno – u coraz większej liczby pacjentów infekcje wywołane groźnymi drobnoustrojami będą nieuleczalne.

Co jest przyczyną takiego stanu rzeczy???


A no to, że zbyt swobodnie zażywamy leki, zwłaszcza antybiotyki. Mało tego… nie dość, że sami je zażywamy to jeszcze podajemy je bez zastanowienia naszym dzieciom (nawet przy drobnym katarku lub kaszelku) w dawkach, które postawiłyby konia na równe nogi.


Trochę teorii. Co to jest antybiotyk i skąd się wziął?


Antybiotyki - (z greckiego: anti - przeciw, bioticos - związany z życiem) to substancje chemiczne mające zdolność niszczenia bakterii lub hamowania ich wzrostu. Stanowią one jedną z najskuteczniejszych broni w walce z infekcjami wywołanymi przez bakterie. Antybiotyki zakłócają procesy życiowe bakterii, doprowadzając do ich osłabienia albo śmierci.

Pionierem badań nad antybiotykami był szkocki bakteriolog Aleksander Fleming. W 1928r. dokonał zupełnie przypadkowego odkrycia: po powrocie z wakacji zauważył, że na szklanej płytce, na której hodował kolonie gronkowca wyrosła pleśń. Płytka natomiast była czysta, a gronkowiec jakby się rozpuścił. Okazało się, że za „zabicie” drobnoustroju odpowiada pewien gatunek pędzlaka – Penicillium notatum. W ten oto sposób świat dostał swój pierwszy antybiotyk o nazwie: penicylina. Po tym jak nowy lek wszedł do masowej produkcji, ogłoszono zwycięstwo nad chorobotwórczymi bakteriami. Do dziś wyodrębniono i odkryto przeszło sto antybiotyków.

Czy antybiotyk jest dobry na wszystko? Trzy „złote” zasady.


W terapii antybiotykowej powinny obowiązywać trzy zasady:

1. Maksymalnie rzadko, czyli tylko wtedy, gdy jest rzeczywiście konieczne i uzasadnione.
2. Maksymalnie krótko – tylko do momentu wyleczenia.
3. Maksymalnie wysoko – w dawkach uderzeniowych, które zniszczą drobnoustroje, zanim te zdążą się uodpornić.

Obecnie mamy jednak do czynienia z antybiotykoopornością, która jest spowodowana nadużywaniem tego rodzaju substancji. Stąd specjaliści apelują, aby zaprzestać rutynowego i profilaktycznego stosowania antybiotyków. Bakterie przez to stają się coraz bardziej na nie odporne. Głównym grzechem lekarzy pierwszego kontaktu jest przepisywanie bakteriobójczych specyfików nawet wtedy, gdy infekcja ma podłoże wirusowe. Z kolei my pacjenci czasami nie słuchamy zaleceń internistów odnośnie dawkowania i zażywamy leki na własną rękę. Faszerujemy lekami siebie i swoją rodzinę, tylko po to, by w możliwie jak najkrótszym czasie wszyscy wyzdrowieli. Do tego jeszcze dochodzą te cudowne reklamy w telewizji z lekami na wszystko. Wystarczy, że kupisz i zażyjesz, a będzie jak nowo narodzony!

Jak skutecznie radzić sobie z infekcjami?


Matka natura i oto zadbała. Wystarczy, że zajrzysz do swojej kuchni. Bowiem substancje o działaniu przeciwbakteryjnym znajdują się również w wielu produktach roślinnych, takich jak: cebula, czosnek, kit pszczeli, żurawina. Nie dość, że są naturalnymi antybiotykami, to jeszcze każdy ma do nich dostęp. Czyż nie jest to cudowne?!

Cebula – niszczy bakterie odpowiedzialne za infekcje skóry (m. in. gronkowca złocistego), surowa cebula przyspiesza także gojenie ran.

Czosnek – niszczy paciorkowce i gronkowne wywołujące zatrucia pokarmowe oraz zapalenie płuc i mięśnia sercowego. Według naukowców czosnek zwalcza bakterie powodujące problemy jelitowe skuteczniej, niż wiele leków na receptę.

Propolis, czyli lit pszczeli – zwalcza szkodliwe drobnoustroje, ma silne działanie antybakteryjne, przeciwwirusowe i przeciwgrzybiczne. Pomaga w leczenie bp, opryszczki, grypy, zapalenia oskrzeli, zatok i migdałów, a także przy stanach zapalnych dziąseł i paradontozie.

Żurawina – jest spożywanie jest pomocne przy leczeniu infekcji wywołanych m. in. bakterią E. coli (głównie zakażeń dróg moczowych). Zapobiega próchnicy oraz chorobom dziąseł, z kolei sok z żurawiny zmniejsza ryzyko zawału i hamuje rozwój komórek rakowych.

Ponadto za naturalne środki o charakterze antybakteryjnym uchodzą również: bazylia, oregano, tymianek, szałwia lekarska, sosna zwyczajna oraz cynamon.

A zatem, podsumowując:

Naukowcy alarmują, jeśli antybiotyki w procesie leczenia nie są niezbędne, nie należy ich zażywać! 
Dlatego primo Droga Mamo i Drogi Tato, zanim poprosisz kolejny raz swojego lekarza lub pediatrę o przepisanie antybiotyku zastanów się i dopytaj, czy rzeczywiście antybiotyk w tej danej sytuacji jest konieczny.  
Po drugie zobaczcie czy w Waszej kuchni nie ma przypadkiem produktów wymienionych powyżej i zróbcie z nich odpowiedni użytek. Ja już od dawna dodaję w sporych ilościach chociażby cebulę, czosnek, bazylie czy oregano do swoich dań i póki co Wiktor nie miał jeszcze większych problemów ze zdrowiem (odpukać w niemalowane). Poza tym pijemy domowej roboty soki i syropy z: cytryny, imbiru i miodu, ale to już temat na osobny wpis.

Mimo wszystko życzę Wam dużo zdrowia i wytrwałości w zwalczaniu infekcji ;)

Tworząc powyższy tekst posiłkowałam się artykułami:
- miesięcznika „Świat wiedzy” – „Nadchodzi pandemia”,
- portalu www.poradnikzdrowie.pl – „Antybiotyki pod lupą – jak działają i na jakie choroby pomagają”.

8 komentarzy:

  1. U nas w domu wszyscy chorują, masakra jakaś co się dzieje tej jesieni... W ruch poszedł czosnek, cebula i syrop z pigwy, mam nadzieję że pomoże :) codziennik-kobiety.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Babcia też robi syrop z pigwy, albo po prostu pigwówkę... :p dobrze, że mi przypomniałaś. Musze do Niej zadzwonić i poprosić o kilka butelek :D

      Usuń
  2. U mnie czosnek i pietruszka królują łacznie z czystkiem i szklanką wody z cytryny z rana. Polecam:) Czasem dodaję do tego zimne prysznice z rana i odporność na infekcje gotowa:) pozdrawiam serdecznie www.geeway.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zimnego prysznica z rana jeszcze nie próbowałam, ale może kiedyś zdobędę się na odwagę :D Pozdrawiam

      Usuń
  3. U nas syropy z cebuli, buraka dają radę. Nie pamietam kiedy ostatnio brałam antybiotyk. Ciąża, karmienie piersią owocują, odstąpieniem wielu leków wiec stosuje metody naturalne i mam nadzieje, że jak najdłużej będę mogła ochronić mojego malucha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie, że masz takie podejście do sprawy. Ja także preferuję naturalne metody leczenia oraz zapobiegania chorobom :) Pozdrawiam

      Usuń
  4. Patrycja, bardzo zgadzam się z trzema zasadami "maksymalnie". Szczególnie nr 3. Uodpornienie na antybiotyk to prawdziwy problem. Przeżyłam to na swojej skórze. Ale myślę, że dużo winy jest po stronie lekarzy, którzy bez umiaru proponują rózne leki. A później? "Ojjj uodporniła się pani na wszystko ... Co tu robić?" ... pozostaje medycyna alternatywna.Cóż, uważajmy, powoli i rozsądnie. Dobrze, że jest dostęp do informacji ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, lekarze wypisują leki bez umiaru... . Niekiedy zupełnie niepotrzebnie. Po co tracić zdrowie i pieniądze. Jednakże uważam, że poniekąd jest to też nasza wina. Wiktor miał bardzo dobrego Pediatrę, który nie przepisywał antybiotyków przy byle katarku, przeziębieniu itd. Ale wiele mam na tego Pediatrę narzekało, bo chciały, żeby ich dzieci były zdrowe już tego samego dnia, dzięki właśnie lekom. Stąd wiele mam postanowiło zmienić pediatrę na takiego, który antybiotyki przepisuje bez problemu... . To jest moim zdaniem chore i niezdrowe... ale przetłumaczyć im tego nie potrafiłam. Niestety... :/

      Usuń