„Co za piękny widok” pomyślałam
zauważywszy w parku matkę karmiącą piersią swoje maleńkie dziecko i mężczyznę
stojącego obok, czule obejmującego ich oboje. I wszystko wyglądałoby by
idealnie, gdyby nie stres zarysowujący
się na twarzy tej kobiety. Widziałam jak bardzo niekomfortowo się czuje i jak
mocno stara się zakryć to co aktualnie robi. „Zupełnie niepotrzebnie” – znów
przeszło mi przez myśl. Ale po chwili już wiedziałam skąd to poczucie dyskomfortu
u tej kobiety. Zauważyłam bowiem, że nie każdy miał podobne przemyślenia do
moich, bo już starsza pani mijająca tę rodzinę miała zupełnie inne odczucie. Z
wyrazu jej twarzy wywnioskowałam, że była dość zniesmaczona tą sytuacją. Grymasy
mówiły same za siebie.
Niestety w naszym Kraju na kobiety
karmiące piersią w miejscach publicznych nadal patrzy się gorzej, niż na
mężczyzn „lejących” po murach budynków. Sama odczułam to na własnej skórze
(kiedy to jeszcze karmiłam piersią), jak bardzo ta czynność w miejscach
publicznych jest nieakceptowana przez społeczeństwo. Często gęsto ludzie
spoglądają na kobiety karmiące jak na intruzów, które powinny zaszyć się w
swoich domach i tam zajmować się swoimi dziećmi i tym samym je karmić.
Ale to tak nie działa… . Niestety
(po raz pierwszy)! Życie jest życiem, dzieci są dziećmi, a głód jest głodem… .
Jak każdy człowiek i my matki mamy prawo do normalnego życia, nie tylko w domu,
ale także między innymi ludźmi. Mało tego mamy ogrom obowiązków, którym musimy
sprostać, więc logiczne jest, iż wiążą się z tym wycieczki do: sklepów,
urzędów, różnych instytucji, placów zabaw, parków itp. Niestety (po raz drugi)
nie każda kobieta, ma taką możliwość, aby zostawić dziecko pod opieką:
dziadków, niani, bądź ojca dziecka – ja przeważnie nie miałam, bo dziadki
daleko, a Mąż był albo w delegacji, albo do późnych godzin pracował, albo
studiował. Stąd nie było innego wyboru… Wiktor towarzyszył mi zawsze i
wszędzie, gdziekolwiek bym nie była, cokolwiek bym nie robiła, musiał uczestniczyć w tym razem ze mną.
Przychodzi jednak taki moment… gdy
dziecko po prostu zaczyna być głodne (u niemowlaków taki głód pojawia się mniej
więcej co 2 godziny, więc dość często). I co ta biedna matka ma wtedy zrobić?!
Możliwości są dwie: albo szybko biec do domu i doprowadzić do skrajnej histerii
dziecka (wtedy nie chcę myśleć o konsekwencjach), albo pozwolić dziecku
spokojnie zjeść i kontynuować: spacer, zabawę, zakupy itp. Nie widzę niczego
złego w tym, że matka chce nakarmić swoje maleństwo, tym bardziej, że
przeważnie takie kobiety starają się być przy tym dość dyskretne, a tylko my
swoimi zachowaniami i spojrzeniami powodujemy, że czują się niekomfortowo i nie
dość dobrze, co zresztą przekłada się później na jakość pokarmu (ale o tym
szerzej już w kolejnych postach).
Odnoszę wręcz wrażenie, że
karmienie piersią zwłaszcza w miejscach publicznych jest dla większości naszego
społeczeństwa czymś: nieestetycznym, nieetycznym, a nawet niemoralnym.
Dla mnie jest to z kolei objaw
zdrowego rozsądku i miłości jaką darzy matka swoje dziecko.
Bo nikt, ani nic nie są w stanie
zastąpić mleka matki, które jak dobrze wiemy (a może właśnie nie…) jest dla
dziecka najwłaściwszym i najbardziej wartościowym pokarmem. Powinniśmy wręcz dziękować
i być dumni z tego, że są kobiety, które to robią, bo jest to niekiedy
heroiczna walka z samym sobą i swoimi słabościami. Przekonałam się sama jak
trudna jest to sztuka, ale udało się i karmiłam swojego Syna przez prawie rok.
A czym jest dla mnie tak w ogóle
karmienie piersią, bez względu na miejsce, w którym się to wykonuje??? Przede
wszystkim jest cudownym darem od natury, z którego to daru powinnyśmy my
kobiety potrafić korzystać i doceniać. Ale powinnyśmy też zrozumieć jakimi prawami rządzi
się samo karmienie dziecka piersią, bo wydaje mi się, że pod tym względem
wiedza wielu osób jest wręcz znikoma.
Dlatego postanowiłam, że poświęcę
trochę miejsca w kilku najbliższych postach, temu zagadnieniu. Być może w ten
sposób rozwieję choć odrobinę: wątpliwości, uprzedzeń i mitów krążących wokół
tego tematu.
Jak już zdążyliście się zapewne
zorientować jestem ogromną zwolenniczką karmienia piersią, pomimo moich
początkowych przygód z tym związanych. Wiem z autopsji ile czasu i pracy jest
potrzebnej, aby móc prawidłowo i systematycznie karmić dziecko piersią. Wierzcie
mi walczyłam o to jak lwica przeszło dwa miesiące. Ale uważałam to za swój
obowiązek, dlatego nie poddawałam się i walczyłam do samego końca.
Dla mnie jest to swego rodzaju
sukces osobisty i chętnie podzielę się z Wami swoją wiedzą i spostrzeżeniami na
ten temat. Może w ten sposób zachęcę co poniektóre przyszłe mamy do tego, by w
przyszłości karmiły swoje dzieci piersią, a nie butelką. Od razu mówię nie będzie łatwo… wypracowanie
odpowiedniego systemu karmienia piersią wymaga: czasu, sił, energii,
cierpliwości, a nawet kreatywności. Lecz czy możemy dać coś lepszego dziecku?!
Jeszcze nie wynaleziono takiego produktu, który mógłby w pełni zastąpić mleko matki. Jeżeli
taka osoba jak ja, która po porodzie nie miała w ogóle laktacji potrafiła ją
wywołać, potem w miarę „ujarzmić” i jeszcze przekonać swojego upartego Syna do
tego, by jednak pił pierś, a nie butelkę, to czemu miałoby się Wam nie udać
Drogie Mamy i przyszłe Mamy?!
Podsumowując:
Po pierwsze – ślę apel do kobiet,
które jeszcze się wahają, czy karmić piersią czy też nie? Drogie Mamuśki robimy
wszystko, aby jednak zacząć karmić piersią, walczymy i nie poddajemy się, bo
WARTO!!! W następnych postach opowiem dlaczego i jak to robić.
Po drugie – ślę apel do reszty
społeczeństwa. Poprzez swoje zachowania nie utrudniajcie kobietom karmiącym
tego co muszą robić, gdy dziecko jest głodne. Dzięki Waszemu wsparciu będzie im
łatwiej przebrnąć przez etap karmienia piersią, poczują się bardziej potrzebne
i docenione. Wbrew pozorom jest to bardzo ciężka praca do wykonania. Dlatego pokażcie,
że ich praca nie idzie na marne, że jest niezwykle ważna. W końcu jest to z
korzyścią dla nas wszystkich, bo zdrowe dzieci to silniejsze przyszłe
pokolenia!
Pozdrawiam :)
Karmiłam piersią prze pół roku i pamiętam, że nigdy nie karmiłam dziecka w miejscu publicznym, bo dla mnie samej byłby to wielki dyskomfort. Zawsze organizowałam sobie wyjścia w porach, kiedy nie musiałam karmić, a jak gdzieś jechałam to zwykle karmiłam w samochodzie. Po prostu źle bym się czuła karmiąc publicznie. Niektóre dziewczyny nie mają z tym problemu i nie ganię je za to. Dla mnie to zawsze była bardzo intymna sytuacja i nie chciałam żeby ktoś obcy był jej świadkiem.
OdpowiedzUsuńMiałam dokładnie tak samo jak Ty, to dla mnie nie było komfortowe
UsuńMyślę, że dla żadnej kobiety nie jest to komfortowe, tym bardziej, że społeczeństwo reaguje tak a nie inaczej. Ja także starałam się karmić swojego Synka w domu, bądź w miejscu mniej widocznym. Ale niekiedy nie dało się inaczej... była to wyższa konieczność. Mój post nie miał na celu zachęcania kobiet do eksponowania tego co posiadają, ale zwrócenia uwagi na sam fakt zachowania co poniektórych ludzi w stosunku do kobiet karmiących. Poza tym uważam, że przeważanie kobiety starają się być przy tym bardzo dyskretne ;) Pozdrawiam serdecznie
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo ważny temat ja sama ja karmiłam piersią też się Wahałam ale doszłam do wniosku że jeśli komuś się nie podoba to niech się nie patrzy. Dziecko jest głodne zjeść Musi koniec kropka. Niestety społeczeństwo mamy takie, że nie przeszkadza im pijak leżący na ale kobieta karmiąca owszem. Inną sprawą jest brak ławek. U nas w zasadzie poza parkiem ich nie ma albo są w takim stanie że strach siadać
OdpowiedzUsuńDziękuję! Myślę, że jest więcej takich kobiet, które borykały się, bądź borykają z tym problemem. Niestety... . Fajnie, że są kobiety, które ponad swoją wygodę wybierają dobro dziecka :) Pozdrawiam serdecznie
Usuń