piątek, 11 listopada 2016

GDZIE, JAK I KIEDY... CZYLI MOJA PROPOZYCJA WYJAZDU Z MALUCHEM NA WCZASY POZA SEZONEM.


Przychodzi taki moment w życiu, w którym: chcemy coś zmienić, odejść na moment od szarej i monotonnej rzeczywistości, spróbować i poznać coś nowego, zamknąć oczy i nie myśleć o codziennych problemach oraz obowiązkach.
Każdy z nas po trudach dnia codziennego pragnie zatrzymać się na chwilę, odsapnąć, dać upust swoim emocjom. I ja po tym ciężkim dla mnie i mojej rodziny roku postanowiłam, że „spałzuję” i oderwę się od tej monotonni.

Lato było dla nas bardzo gorącym okresem i to nie tylko ze względu na temperaturę. Ale przede wszystkim poprzez tempo i nadmiar obowiązków, którym musieliśmy w tym czasie sprostać. Zatem nie było mowy o jakichkolwiek wakacjach/wczasach. Ale teraz jesienią, kiedy to mogliśmy odrobinę zwolnić, a zamierzone cele zostały przez nas osiągnięte postanowiliśmy, że poświęcimy sobie trochę czasu oraz poleniuchujemy.
Jak wiadomo nie od dziś miesiące takie jak październik i listopad nieszczególnie zachęcają do podróżowania, zwłaszcza w tej strefie klimatycznej. Szukaliśmy więc odpowiedniego miejsca dla nas, a w szczególności dla Wiktora; tak by móc dojechać tam samochodem i spędzić kilka dni na błogim leniuchowaniu, nie marznąć, móc popluskać się w wodzie i nacieszyć się w miarę słonecznymi dniami.

Po krótkich poszukiwaniach udało się znaleźć takie miejsce – ok. 550 km od Bielska-Białej, w najbardziej słonecznym regionie tego kraju, z wodami termalnymi o ogromnych właściwościach zdrowotnych, wielkimi aqua parkami i co też ważne przystępnymi (dla nas Polaków) cenami.
Niektórzy być może już się domyślają jaki kraj i miejscowość mam na myśli.


Tak mowa tutaj o Węgrzech i miejscowości turystycznej o nazwie HAJDUSZOBOSZLO.

Jak już wcześniej wspomniałam Hajduszoboszlo jest oddalone od naszego miejsca zamieszkania o ok. 550 km, a sama jazda samochodem zajęła nam ok. 7 godz. (z przerwami). Hajduszoboszlo znajduje się we wschodniej części kraju, 20 km od Debreczyna. Tras, którymi bez trudu dojedzie się do powyższej miejscowości jest wiele. Jednak my wybraliśmy drogę przez Słowację. Kierowaliśmy się między innymi na: Dolny Kubin, Rużomberok, później na Poprad i Koszyce. Następnie już na Węgrzech jechaliśmy w stronę Debreczyna. Jeżeli będziecie planowali podróż w te właśnie okolice polecam wybrać właśnie tę trasę. Po drodze mijaliśmy piękne górskie krajobrazy (Tatry słowackie), a niekiedy też potężne zamki lub ruiny zamków. Zresztą jeden z nich w drodze powrotnej zwiedzaliśmy (o czym opowiem później).

Sama miejscowość Hajduszoboszlo jest niewielka, natomiast architekturą przypomina polskie niewielkie miasteczka. Oczywiście jest ona odpowiednio dostosowana do turystów. Oprócz wielu: hoteli, restauracji, parków i deptaków oferuje nam to co ma najlepszego, czyli liczne baseny z wodami termalnymi oraz ogromne i imponujące aqua parki dostosowane głównie dla rodzin z dziećmi.




W różnych przewodnikach czytaliśmy o tym, iż Hajduszoboszlo leży w tej części kraju, która jest najbardziej słoneczna i sucha. Podczas naszego pobytu rzeczywiście to się sprawdziło. Dni były bardzo słoneczne (co potwierdzają powyższe zdjęcia), a temperatury dość przyjemne jak na tę porę roku – ok. 12-14°C.

Zależało nam także na tym, aby Wiktor miał możliwość pluskania się w wodzie, ponieważ to uwielbia (chyba jak większość dzieci). Hajduszoboszlo jest wręcz stworzone do tego typu rozrywek. Ma zdrowotne wody termalne o niesamowitych właściwościach, ale przede wszystkim ma olbrzymie kompleksy basenów dla najmłodszych, w których nie ma mowy o tym, aby dzieci się nudziły. Dzieciaki szaleją tam przez wiele godzin.




Oczywiście w sezonie, który trwa od maja do końca września otwartych basenów i aqua parków jest znacznie więcej, niż obecnie. Teraz głównie możemy korzystać z basenów termalnych oraz basenów wewnętrznych. Niemniej jednak naprawdę jest co robić i nie ma mowy tutaj o nudzie i monotonii.
Ceny pokoi, jedzenia, czy też wstępów do wodnych parków rozrywki są rzeczywiście porównywalne z naszymi krajowymi, a może nawet w niektórych przypadkach jest taniej.

Podsumowując uważam, że jest to bardzo dobra alternatywa dla tych, którzy tak jak my nie mieli lub nie mają możliwości wyjazdu w sezonie na wczasy, a chcieliby wyrwać się gdzieś, by zmienić otoczenie i móc cieszyć się ciepłymi basenami w chłodne dni, nie płacąc przy tym ogromnych sum. Oczywiście w sezonie też warto odwiedzić Hajduszoboszlo, bo z kolei oferuje jeszcze więcej wodnych atrakcji, niż poza sezonem (zwłaszcza dla dzieciaków).

Czy jest to odpowiednie miejsce do spędzenia wczasów z małymi dziećmi???

Jak najbardziej tak… rodzin z dziećmi tam nie brakowało. I tych z małymi pociechami, jak i tych z nieco starszymi dziećmi. Zapewniam, że każdy znajdzie tam coś dla siebie. Wiktor był zachwycony i niekiedy ciężko Go było wyciągnąć z wody, bo atrakcji było co niemiara ;)

Na zakończenie chciałabym jeszcze powrócić do słowackiego Zamku, który zwiedzaliśmy w drodze powrotnej, a właściwie ruin Zamku w Spiszu. Zamek Spiski został w 1993 r. zapisany na listę światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO i jest przykładem średniowiecznego zamku królewskiego, wybudowanego na przełomie XII i XIII w.
Jeżeli kiedyś będziecie przejeżdżać przez Spisz koniecznie musicie zwiedzić ten Zamek, chociażby ze względu na krajobrazy jakie można stamtąd podziwiać.

Poniżej zamieszczam kilka fotek z tej wycieczki. Pozdrawiam i zachęcam do podróżowania z dziećmi ;) 






6 komentarzy:

  1. Piękny ten zamek w Spiszu! Kojarzy mi się z zamkami w moim rejonie, uwielbiam takie miejsca.

    A Hajduszoboszlo znam głównie z opowiadań. Mam wrażenie, że w latach '90 byli tam wszyscy znajomi, tylko nie ja. Ale chętnie wybrałabym się do takiego miejsca, gdzie córa mogłaby się popluskać, a my z mężem moglibyśmy trochę odpocząć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście zamek jest przepiękny, a krajobrazy z tego miejsca są jeszcze piękniejsze ;) Gorąco polecam, nie będą Państwo żałowali :) Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  2. Nigdy nie miałam okazji być w ogóle na Węgrzech. Opisana miejscowość wygląda zachęcająco, śliczne zdjęcia. Nasz maluch jest jeszcze bardzo mały i na wyjazdach nie potrzebuje atrakcji, ale zapisuje, zapamiętuje i wrócę do opisu planując wakacje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie zapraszam do ponownego przeczytania wpisu w przyszłości ... a także do odwiedzania bloga, tak w ogóle ;) Pozdrawiam

      Usuń
  3. Świetne miejsce. Ja na Węgrzech miałam okazję być tylko jeden raz, ale byłam tylko w Budapeszcie. Chyba najwyższa pora odkryć inne regiony tego kraju, bo z tego co wiem jest tam naprawdę pięknie, a Ty dałaś mi kolejny przykład.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze polecam, nie będziesz żałowała :) pozdrawiam serdecznie!

      Usuń