piątek, 2 grudnia 2016

"ACH ŚPIJ KOCHANIE...".



„Ach śpij kochanie…”, jakie życie byłoby piękne gdyby wraz z wypowiadaniem tych słów nasze dziecko po prostu zasypiało – pomyśli niejeden świeżo upieczony rodzic. Jednak fragment powyższej kołysanki rzadko kiedy wróży taki obrót zdarzeń. Przeważnie rodzice są zmuszeni stawić czoła nieprzespanym nocom i ciągłym płaczom maluchów. Co zatem zrobić, jeśli rodzice są na skraju wyczerpania, a dziecko nie ma ochoty spać w nocy? Jak pomóc dziecku w wieczornym zasypianiu, bez kilkugodzinnego noszenia i kołysania go na rękach?

Poprzez swoje doświadczenia postaram się podpowiedzieć Wam, jak sprawić, by maluszek zasypiał szybciej oraz o odpowiednich porach. Od razu zaznaczam, że nie jestem naukowcem, ani ekspertem w tej dziedzinie. Chcę natomiast podzielić się z Wami swoimi przemyśleniami odnośnie powyższego tematu i opowiedzieć Wam w jaki sposób udało mi się wypracować właściwy dobowy system spania mojego Syna, tak ażeby zaspokoić wszystkie Jego potrzeby, a samej mieć możliwość odpoczynku i „naładowania baterii”.

Ciągle słyszymy o coraz to lepszych metodach usypiania dzieci, a naukowcy zasypują nas coraz to nowszymi informacjami na ten temat. Od jakiegoś czasu popularna i modna stała się „metoda Ferbera”. Nie będę się w nią w tym momencie zbytnio wgłębiać… bo nie ma to większego sensu, jeśli uważam, że coś jest: nieludzkie, nieetyczne, pozbawione uczuć i empatii. W skrócie powiem tylko tyle, że istotą owej metody jest zasada wedle której układamy dziecko w łóżeczko, zostawiamy je i czekamy, aż się wypłacze. No może nie do końca, bo wpierw czekamy 5 minut i pokazujemy się mu na 2 minuty, potem czekamy 10 minut i znów mu się pokazujemy, potem 15 minut i tak, aż do momentu w którym dziecko zaśnie.  Czyli generalnie dziecko płacze, a my nie możemy reagować na jego instynktowne wołanie o pomoc… świetna metoda, prawda??? Czytałam o tym na kilku portalach internetowych i blogach, i własnym oczom nie wierzyłam. I tak się zastanawiam, czy ten świat już do reszty oszalał, czy ze mną jest coś nie tak???!!! Przecież dziecko rodzi się i od pierwszych chwil swojego życia od razu zgłębia całą wiedzę tego świata, wraz z informacjami na temat dogodnej pory odpoczynku swoich rodziców CO NIE?!

Zgadzam się z tym, że dziecko należy uczyć spania o odpowiednich porach, ale należy wziąć pod uwagę kilka czynników, w tym: wiek dziecka, jego stan zdrowia, sposób w jaki będziemy to wprowadzać. Po pierwsze nie wydaje mi się, aby niemowlę pozostawione same sobie, w ciemnym pomieszczeniu, bez bliskiej osoby i tym samym poczucia bezpieczeństwa mogło w sposób prawidłowych nauczyć się samo spać. Owszem w końcu zaśnie, ale tylko ze zmęczenia. Zastanówmy się jakie konsekwencje dla dziecka może nieść taka metoda (zwłaszcza psychiczne) i rzutować na jego dalszy rozwój.
Taką metodę stosować stanowczo odradzam… .

W takim razie jak pomóc dziecku w szybszym i spokojniejszym zasypianiu, bez większego wysiłku?
Odpowiedź jest jedna – RUTYNA! Zgadza się rutyna… kojarzyć się może negatywnie, ale w przypadku niemowlaków może okazać się bardzo dobrym sposobem na naukę wieczornego zasypiania.

Wystarczy wprowadzić w codzienny rytm życia niemowlęcia kilka podstawowych i domowych zasad, a także systematycznie oraz bezwzględnie ich  przestrzegać.

Zacznijmy jednak od początku. Po pierwsze niemowlęta nie odróżniają jeszcze dnia od nocy i tego przede wszystkim trzeba ich nauczyć… . Jak mawiała moja Pani Położna - „jeśli tego nauczę swojego Syna to wszystko inne pójdzie już gładko” (teoretycznie oczywiście, bo w praktyce wyglądało to nieco inaczej ;)). Ale rzeczywiście prawdą jest, że niemowlęta śpią wtedy, kiedy mają na to ochotę i to niekoniecznie wtedy, gdy rodzice też chcą odpocząć. Dlatego tak ważne jest by uczyć i przyzwyczajać dziecko do pory, w której jesteśmy bardziej aktywni (czyli w dzień) oraz do pory, w której uspokajamy się i wyciszamy. I właśnie w tej nauce odróżniania takich pór pomaga RUTYNA, a co za tym idzie RYTUAŁ… rytuał dnia codziennego.

Bowiem w nauce samodzielnego zasypiania nic tak dobrze nie zadziałało, jak wprowadzenia do naszego harmonogramu dnia tzw. rytuału układania Wiktora do snu. Poprzez konsekwentne przestrzeganie kilku zasad udało się nam z Mężem z czasem wypracować system, w którym nasz Syn praktycznie sam zasypiał.

Co zatem warto wprowadzić:

  • Należy ustalić stały rytm dnia dziecka, taki jak: karmienie, zabawa, drzemki, spacer, kąpiel; tak by odbywały się one codziennie możliwie o tych samych porach.

  • Popołudniowa drzemka nie powinna być zbyć późno, bo dziecko wieczorem nie będzie mogło szybko zasnąć.

  • Wieczorem dobrze jest powoli wyciszać maluszka poprzez: ciepłą kąpiel, potem masaż, a następnie karmienie. Kładź malca zawsze o tej samej porze, np. ok. godz. 19.

  • Po wieczornym karmieniu najlepiej ściszyć już wszystkie sprzęty gospodarstwa domowego (w tym telewizor), zgasić światło, bądź sprawić by było ono przytłumione i ułożyć maluszka do łóżeczka.

  • Jeżeli dziecko zacznie płakać lub marudzić musimy niestety uzbroić się w cierpliwość i czuwać przy nim. U mnie sprawdziła się metoda, w której siedziałam przy łóżeczku i trzymałam Synka za rączkę lub delikatnie głaskałam po główce do momentu, aż zasnął. Chciałam, aby czuł się bezpiecznie i nie bał się, że mama Go opuściła. Początkowo trwało to dość długo (przyznam), ale z czasem doszliśmy do takiej wprawy, że kładłam po prostu Wiktorka do łóżeczka, śpiewałam kołysankę a On niedługo po tym zasypiał… i tak jest do dnia dzisiejszego :D  


Zdarza się co prawda, że Wiktor śpi razem z nami w łóżku. Ale wydaje mi się, że tak jak my potrzebujemy niekiedy poczuć bliskość drugiej osoby, tak dziecko też pragnie być przy osobach, z którymi łączy Go niezwykła więź. I tej więzi nie chciałam nigdy naruszyć, dlatego też nie wyobrażałam sobie, aby mój Syn mógł kiedykolwiek zasypiać poprzez wypłakanie się… i mam nadzieję, że niewielu lub żaden z rodziców nie wprowadzi tej metody do swojego domu.

Powodzenia! ;)

3 komentarze:

  1. Zgadzam się, że zostawianie dziecka do wypłakania się jest nieludzkie. I przede wszystkim dziecko traci zaufanie do najwazniejszych osób w jego życiu - do rodziców! Wykształca się w nim przekonanie, że nie może na nich liczyć. A to rzutuje na całe jego przyszłe życie... Potwierdzam, że wprowadzenie rytuałów, zwłaszcza wieczornych, skupionych w okół tej samej godziny, daje niesamowite efekty! Moja córka też od małego śpi sama, ale zdarzają się dni, kiedy cała noc prześpi z nami - bo dziecko też ma gorsze dni. Zwłaszcza przy ząbkowaniu albo skoku rozwojowym. A my powinniśmy to uszanować. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, że nie ma nic złego w tym, że czasami dziecko będzie spało z rodzicami. Na dłuższą metę byłoby to męczące dla rodziców, ale po to zostaliśmy rodzicami, aby spełniać (poniekąd) potrzeby swojego dziecko. Jeżeli dziecko akurat czuje, że nie chce spać samo, bo źle się czuje, boi się, coś złego mu się przyśniło, bądź po prostu ma gorszy dzień i humor nie możemy pozbawiać Go tego poczucia rodzicielskiej bliskości i bezpieczeństwa. Pozdrawiam gorąco :)

      Usuń
  2. Zgadzam się w 100%! U mnie jest tak samo.

    OdpowiedzUsuń