„Ach śpij kochanie…”, jakie życie byłoby piękne gdyby wraz z
wypowiadaniem tych słów nasze dziecko po prostu zasypiało – pomyśli niejeden
świeżo upieczony rodzic. Jednak fragment powyższej kołysanki rzadko kiedy wróży
taki obrót zdarzeń. Przeważnie rodzice są zmuszeni stawić czoła nieprzespanym
nocom i ciągłym płaczom maluchów. Co zatem zrobić, jeśli rodzice są na skraju
wyczerpania, a dziecko nie ma ochoty spać w nocy? Jak pomóc dziecku w
wieczornym zasypianiu, bez kilkugodzinnego noszenia i kołysania go na rękach?
Poprzez swoje doświadczenia postaram się podpowiedzieć Wam, jak
sprawić, by maluszek zasypiał szybciej oraz o odpowiednich porach. Od razu
zaznaczam, że nie jestem naukowcem, ani ekspertem w tej dziedzinie. Chcę
natomiast podzielić się z Wami swoimi przemyśleniami odnośnie powyższego tematu
i opowiedzieć Wam w jaki sposób udało mi się wypracować właściwy dobowy system
spania mojego Syna, tak ażeby zaspokoić wszystkie Jego potrzeby, a samej mieć
możliwość odpoczynku i „naładowania baterii”.
Ciągle słyszymy o coraz to lepszych metodach usypiania
dzieci, a naukowcy zasypują nas coraz to nowszymi informacjami na ten temat. Od
jakiegoś czasu popularna i modna stała się „metoda Ferbera”. Nie będę się w nią
w tym momencie zbytnio wgłębiać… bo nie ma to większego sensu, jeśli uważam, że
coś jest: nieludzkie, nieetyczne, pozbawione uczuć i empatii. W skrócie powiem
tylko tyle, że istotą owej metody jest zasada wedle której układamy dziecko w
łóżeczko, zostawiamy je i czekamy, aż się wypłacze. No może nie do końca, bo
wpierw czekamy 5 minut i pokazujemy się mu na 2 minuty, potem czekamy 10 minut
i znów mu się pokazujemy, potem 15 minut i tak, aż do momentu w którym dziecko
zaśnie. Czyli generalnie dziecko płacze,
a my nie możemy reagować na jego instynktowne wołanie o pomoc… świetna metoda,
prawda??? Czytałam o tym na kilku portalach internetowych i blogach, i własnym
oczom nie wierzyłam. I tak się zastanawiam, czy ten świat już do reszty
oszalał, czy ze mną jest coś nie tak???!!! Przecież dziecko rodzi się i od
pierwszych chwil swojego życia od razu zgłębia całą wiedzę tego świata, wraz z
informacjami na temat dogodnej pory odpoczynku swoich rodziców CO NIE?!
Zgadzam się z tym, że dziecko należy uczyć spania o
odpowiednich porach, ale należy wziąć pod uwagę kilka czynników, w tym: wiek
dziecka, jego stan zdrowia, sposób w jaki będziemy to wprowadzać. Po pierwsze nie
wydaje mi się, aby niemowlę pozostawione same sobie, w ciemnym pomieszczeniu,
bez bliskiej osoby i tym samym poczucia bezpieczeństwa mogło w sposób
prawidłowych nauczyć się samo spać. Owszem w końcu zaśnie, ale tylko ze
zmęczenia. Zastanówmy się jakie konsekwencje dla dziecka może nieść taka metoda
(zwłaszcza psychiczne) i rzutować na jego dalszy rozwój.
Taką metodę stosować stanowczo odradzam… .
W takim razie jak pomóc dziecku w szybszym i spokojniejszym zasypianiu,
bez większego wysiłku?
Odpowiedź jest jedna – RUTYNA! Zgadza się rutyna… kojarzyć
się może negatywnie, ale w przypadku niemowlaków może okazać się bardzo dobrym
sposobem na naukę wieczornego zasypiania.
Wystarczy wprowadzić w codzienny rytm życia niemowlęcia
kilka podstawowych i domowych zasad, a także systematycznie oraz bezwzględnie
ich przestrzegać.
Zacznijmy jednak od początku. Po pierwsze niemowlęta nie odróżniają
jeszcze dnia od nocy i tego przede wszystkim trzeba ich nauczyć… . Jak mawiała
moja Pani Położna - „jeśli tego nauczę swojego Syna to wszystko inne pójdzie
już gładko” (teoretycznie oczywiście, bo w praktyce wyglądało to nieco inaczej
;)). Ale rzeczywiście prawdą jest, że niemowlęta śpią wtedy, kiedy mają na to
ochotę i to niekoniecznie wtedy, gdy rodzice też chcą odpocząć. Dlatego tak
ważne jest by uczyć i przyzwyczajać dziecko do pory, w której jesteśmy bardziej
aktywni (czyli w dzień) oraz do pory, w której uspokajamy się i wyciszamy. I
właśnie w tej nauce odróżniania takich pór pomaga RUTYNA, a co za tym idzie
RYTUAŁ… rytuał dnia codziennego.
Bowiem w nauce samodzielnego zasypiania nic tak dobrze nie
zadziałało, jak wprowadzenia do naszego harmonogramu dnia tzw. rytuału
układania Wiktora do snu. Poprzez konsekwentne przestrzeganie kilku zasad udało
się nam z Mężem z czasem wypracować system, w którym nasz Syn praktycznie sam
zasypiał.
Co zatem warto wprowadzić:
- Należy ustalić stały rytm dnia dziecka, taki jak: karmienie, zabawa, drzemki, spacer, kąpiel; tak by odbywały się one codziennie możliwie o tych samych porach.
- Popołudniowa drzemka nie powinna być zbyć późno, bo dziecko wieczorem nie będzie mogło szybko zasnąć.
- Wieczorem dobrze jest powoli wyciszać maluszka poprzez: ciepłą kąpiel, potem masaż, a następnie karmienie. Kładź malca zawsze o tej samej porze, np. ok. godz. 19.
- Po wieczornym karmieniu najlepiej ściszyć już wszystkie sprzęty gospodarstwa domowego (w tym telewizor), zgasić światło, bądź sprawić by było ono przytłumione i ułożyć maluszka do łóżeczka.
- Jeżeli dziecko zacznie płakać lub marudzić musimy niestety uzbroić się w cierpliwość i czuwać przy nim. U mnie sprawdziła się metoda, w której siedziałam przy łóżeczku i trzymałam Synka za rączkę lub delikatnie głaskałam po główce do momentu, aż zasnął. Chciałam, aby czuł się bezpiecznie i nie bał się, że mama Go opuściła. Początkowo trwało to dość długo (przyznam), ale z czasem doszliśmy do takiej wprawy, że kładłam po prostu Wiktorka do łóżeczka, śpiewałam kołysankę a On niedługo po tym zasypiał… i tak jest do dnia dzisiejszego :D
Zdarza się co prawda, że Wiktor śpi razem z nami w łóżku.
Ale wydaje mi się, że tak jak my potrzebujemy niekiedy poczuć bliskość drugiej
osoby, tak dziecko też pragnie być przy osobach, z którymi łączy Go niezwykła
więź. I tej więzi nie chciałam nigdy naruszyć, dlatego też nie wyobrażałam
sobie, aby mój Syn mógł kiedykolwiek zasypiać poprzez wypłakanie się… i mam
nadzieję, że niewielu lub żaden z rodziców nie wprowadzi tej metody do swojego
domu.
Powodzenia! ;)
Zgadzam się, że zostawianie dziecka do wypłakania się jest nieludzkie. I przede wszystkim dziecko traci zaufanie do najwazniejszych osób w jego życiu - do rodziców! Wykształca się w nim przekonanie, że nie może na nich liczyć. A to rzutuje na całe jego przyszłe życie... Potwierdzam, że wprowadzenie rytuałów, zwłaszcza wieczornych, skupionych w okół tej samej godziny, daje niesamowite efekty! Moja córka też od małego śpi sama, ale zdarzają się dni, kiedy cała noc prześpi z nami - bo dziecko też ma gorsze dni. Zwłaszcza przy ząbkowaniu albo skoku rozwojowym. A my powinniśmy to uszanować. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńUważam, że nie ma nic złego w tym, że czasami dziecko będzie spało z rodzicami. Na dłuższą metę byłoby to męczące dla rodziców, ale po to zostaliśmy rodzicami, aby spełniać (poniekąd) potrzeby swojego dziecko. Jeżeli dziecko akurat czuje, że nie chce spać samo, bo źle się czuje, boi się, coś złego mu się przyśniło, bądź po prostu ma gorszy dzień i humor nie możemy pozbawiać Go tego poczucia rodzicielskiej bliskości i bezpieczeństwa. Pozdrawiam gorąco :)
UsuńZgadzam się w 100%! U mnie jest tak samo.
OdpowiedzUsuń