środa, 6 lipca 2016

MLEKO MATKI - BEZCENNY DAR NATURY.


„Co za piękny widok” pomyślałam zauważywszy w parku matkę karmiącą piersią swoje maleńkie dziecko i mężczyznę stojącego obok, czule obejmującego ich oboje. I wszystko wyglądałoby by idealnie, gdyby nie  stres zarysowujący się na twarzy tej kobiety. Widziałam jak bardzo niekomfortowo się czuje i jak mocno stara się zakryć to co aktualnie robi. „Zupełnie niepotrzebnie” – znów przeszło mi przez myśl. Ale po chwili już wiedziałam skąd to poczucie dyskomfortu u tej kobiety. Zauważyłam bowiem, że nie każdy miał podobne przemyślenia do moich, bo już starsza pani mijająca tę rodzinę miała zupełnie inne odczucie. Z wyrazu jej twarzy wywnioskowałam, że była dość zniesmaczona tą sytuacją. Grymasy mówiły same za siebie.

Niestety w naszym Kraju na kobiety karmiące piersią w miejscach publicznych nadal patrzy się gorzej, niż na mężczyzn „lejących” po murach budynków. Sama odczułam to na własnej skórze (kiedy to jeszcze karmiłam piersią), jak bardzo ta czynność w miejscach publicznych jest nieakceptowana przez społeczeństwo. Często gęsto ludzie spoglądają na kobiety karmiące jak na intruzów, które powinny zaszyć się w swoich domach i tam zajmować się swoimi dziećmi i tym samym je karmić.

Ale to tak nie działa… . Niestety (po raz pierwszy)! Życie jest życiem, dzieci są dziećmi, a głód jest głodem… . Jak każdy człowiek i my matki mamy prawo do normalnego życia, nie tylko w domu, ale także między innymi ludźmi. Mało tego mamy ogrom obowiązków, którym musimy sprostać, więc logiczne jest, iż wiążą się z tym wycieczki do: sklepów, urzędów, różnych instytucji, placów zabaw, parków itp. Niestety (po raz drugi) nie każda kobieta, ma taką możliwość, aby zostawić dziecko pod opieką: dziadków, niani, bądź ojca dziecka – ja przeważnie nie miałam, bo dziadki daleko, a Mąż był albo w delegacji, albo do późnych godzin pracował, albo studiował. Stąd nie było innego wyboru… Wiktor towarzyszył mi zawsze i wszędzie, gdziekolwiek bym nie była, cokolwiek bym nie robiła, musiał uczestniczyć w tym razem ze mną.
Przychodzi jednak taki moment… gdy dziecko po prostu zaczyna być głodne (u niemowlaków taki głód pojawia się mniej więcej co 2 godziny, więc dość często). I co ta biedna matka ma wtedy zrobić?! Możliwości są dwie: albo szybko biec do domu i doprowadzić do skrajnej histerii dziecka (wtedy nie chcę myśleć o konsekwencjach), albo pozwolić dziecku spokojnie zjeść i kontynuować: spacer, zabawę, zakupy itp. Nie widzę niczego złego w tym, że matka chce nakarmić swoje maleństwo, tym bardziej, że przeważnie takie kobiety starają się być przy tym dość dyskretne, a tylko my swoimi zachowaniami i spojrzeniami powodujemy, że czują się niekomfortowo i nie dość dobrze, co zresztą przekłada się później na jakość pokarmu (ale o tym szerzej już w kolejnych postach).

Odnoszę wręcz wrażenie, że karmienie piersią zwłaszcza w miejscach publicznych jest dla większości naszego społeczeństwa czymś: nieestetycznym, nieetycznym, a nawet niemoralnym.

Dla mnie jest to z kolei objaw zdrowego rozsądku i miłości jaką darzy matka swoje dziecko.

Bo nikt, ani nic nie są w stanie zastąpić mleka matki, które jak dobrze wiemy (a może właśnie nie…) jest dla dziecka najwłaściwszym i najbardziej wartościowym pokarmem. Powinniśmy wręcz dziękować i być dumni z tego, że są kobiety, które to robią, bo jest to niekiedy heroiczna walka z samym sobą i swoimi słabościami. Przekonałam się sama jak trudna jest to sztuka, ale udało się i karmiłam swojego Syna przez prawie rok.

A czym jest dla mnie tak w ogóle karmienie piersią, bez względu na miejsce, w którym się to wykonuje??? Przede wszystkim jest cudownym darem od natury, z którego to daru powinnyśmy my kobiety potrafić korzystać i doceniać. Ale powinnyśmy też zrozumieć jakimi prawami rządzi się samo karmienie dziecka piersią, bo wydaje mi się, że pod tym względem wiedza wielu osób jest wręcz znikoma.

Dlatego postanowiłam, że poświęcę trochę miejsca w kilku najbliższych postach, temu zagadnieniu. Być może w ten sposób rozwieję choć odrobinę: wątpliwości, uprzedzeń i mitów krążących wokół tego tematu.

Jak już zdążyliście się zapewne zorientować jestem ogromną zwolenniczką karmienia piersią, pomimo moich początkowych przygód z tym związanych. Wiem z autopsji ile czasu i pracy jest potrzebnej, aby móc prawidłowo i systematycznie karmić dziecko piersią. Wierzcie mi walczyłam o to jak lwica przeszło dwa miesiące. Ale uważałam to za swój obowiązek, dlatego nie poddawałam się i walczyłam do samego końca.

Dla mnie jest to swego rodzaju sukces osobisty i chętnie podzielę się z Wami swoją wiedzą i spostrzeżeniami na ten temat. Może w ten sposób zachęcę co poniektóre przyszłe mamy do tego, by w przyszłości karmiły swoje dzieci piersią, a nie butelką. Od razu mówię nie będzie łatwo… wypracowanie odpowiedniego systemu karmienia piersią wymaga: czasu, sił, energii, cierpliwości, a nawet kreatywności. Lecz czy możemy dać coś lepszego dziecku?! Jeszcze nie wynaleziono takiego produktu, który mógłby w pełni zastąpić mleko matki. Jeżeli taka osoba jak ja, która po porodzie nie miała w ogóle laktacji potrafiła ją wywołać, potem w miarę „ujarzmić” i jeszcze przekonać swojego upartego Syna do tego, by jednak pił pierś, a nie butelkę, to czemu miałoby się Wam nie udać Drogie Mamy i przyszłe Mamy?! 

Podsumowując:

Po pierwsze – ślę apel do kobiet, które jeszcze się wahają, czy karmić piersią czy też nie? Drogie Mamuśki robimy wszystko, aby jednak zacząć karmić piersią, walczymy i nie poddajemy się, bo WARTO!!! W następnych postach opowiem dlaczego i jak to robić.

Po drugie – ślę apel do reszty społeczeństwa. Poprzez swoje zachowania nie utrudniajcie kobietom karmiącym tego co muszą robić, gdy dziecko jest głodne. Dzięki Waszemu wsparciu będzie im łatwiej przebrnąć przez etap karmienia piersią, poczują się bardziej potrzebne i docenione. Wbrew pozorom jest to bardzo ciężka praca do wykonania. Dlatego pokażcie, że ich praca nie idzie na marne, że jest niezwykle ważna. W końcu jest to z korzyścią dla nas wszystkich, bo zdrowe dzieci to silniejsze przyszłe pokolenia!

Pozdrawiam :)

6 komentarzy:

  1. Karmiłam piersią prze pół roku i pamiętam, że nigdy nie karmiłam dziecka w miejscu publicznym, bo dla mnie samej byłby to wielki dyskomfort. Zawsze organizowałam sobie wyjścia w porach, kiedy nie musiałam karmić, a jak gdzieś jechałam to zwykle karmiłam w samochodzie. Po prostu źle bym się czuła karmiąc publicznie. Niektóre dziewczyny nie mają z tym problemu i nie ganię je za to. Dla mnie to zawsze była bardzo intymna sytuacja i nie chciałam żeby ktoś obcy był jej świadkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam dokładnie tak samo jak Ty, to dla mnie nie było komfortowe

      Usuń
    2. Myślę, że dla żadnej kobiety nie jest to komfortowe, tym bardziej, że społeczeństwo reaguje tak a nie inaczej. Ja także starałam się karmić swojego Synka w domu, bądź w miejscu mniej widocznym. Ale niekiedy nie dało się inaczej... była to wyższa konieczność. Mój post nie miał na celu zachęcania kobiet do eksponowania tego co posiadają, ale zwrócenia uwagi na sam fakt zachowania co poniektórych ludzi w stosunku do kobiet karmiących. Poza tym uważam, że przeważanie kobiety starają się być przy tym bardzo dyskretne ;) Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ważny temat ja sama ja karmiłam piersią też się Wahałam ale doszłam do wniosku że jeśli komuś się nie podoba to niech się nie patrzy. Dziecko jest głodne zjeść Musi koniec kropka. Niestety społeczeństwo mamy takie, że nie przeszkadza im pijak leżący na ale kobieta karmiąca owszem. Inną sprawą jest brak ławek. U nas w zasadzie poza parkiem ich nie ma albo są w takim stanie że strach siadać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Myślę, że jest więcej takich kobiet, które borykały się, bądź borykają z tym problemem. Niestety... . Fajnie, że są kobiety, które ponad swoją wygodę wybierają dobro dziecka :) Pozdrawiam serdecznie

      Usuń