środa, 19 października 2016

NOCNIK „FISHER-PRICE”. JAK GO OCENIAM?



Dziś będzie krótko i na temat. Z racji tego, że jeden z przedmiotów w moim domu budzi ogromne zainteresowanie wśród odwiedzających nas znajomych, postanowiłam poświęcić na niego jeden wpis na blogu.

Wiele osób widząc nocnik „Fisher-price” w mojej łazience pyta mnie jak się sprawdza w praktyce? Czy dziecko chętniej siada na nim, w porównaniu z innymi nocnikami i czy spełnia swoją podstawową funkcję, czyli czy dziecko chętniej podejmuje próby nazwijmy to „załatwiania się” w nim?

W sumie to nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie… i tak, i nie. Bo z jednej strony mój Syn rzeczywiście od momentu, gdy go dostał (a było to w Jego pierwsze urodziny) zaczął na nim siadać i nie miał przed tym oporów. Z drugiej zaś strony, z czasem zaczął traktować go trochę jako zabawkę, nie natomiast jako przedmiot do załatwiania swoich potrzeb fizjologicznych.
W konsekwencji przez pewien czas Wiktor odzwyczaił się od sikania do niego, a nocnik służył mu głównie do zabawy. Przy tym jednak chcę zaznaczyć, że o siadaniu na inne nocniki nie było (i nie ma) mowy. Jeśli już… to w grę wchodzi tylko ten z „Fisher-price” i żaden inny.
Od jakiegoś czasu nocnikowanie znów zagościło w nasze skromne progi, a mój Syn nie ma oporów, by na nim siadać i siedzieć tak nawet 1-1,5h. Czy się wysika, czy też nie – to już zupełnie inna sprawa… ;)

Zatem, czy warto go zakupić?

Niewątpliwie, jak na nocnik jest: dość ładnym, solidny i gadżeciarski – ma nawet spłuczkę i miejsce na papier toaletowy, nie mówiąc już o piosenkach, które zaczynają grać w momencie, gdy dziecko zrobi co ma zrobić  ;)




Wydaje mi się, że dziecko dość łatwo się do niego przyzwyczaja. Jednakże jeśli dziecko nie ma problemów/oporów przed siadaniem na inne prostsze i bardziej tradycyjne nocniki, i do tego robi na nich to co należy, nie warto się wykosztowywać. Nocnik ten jest (w porównaniu z innymi) znacznie droższy, ośmielę się nawet stwierdzić, że zbyt drogi! Dlatego po co przepłacać???

Jeśli jednak Wasze dziecko nie chce się przekonać do żadnego z proponowanych przez Was nocników, można pokusić się o zakup tego z „F-p”. Z moich obserwacji wynika, że rzeczywiście wzbudza on zainteresowanie wśród dzieci, które go widzą. Jest na tyle intrygujący, że dzieci chętnie zaczynają się nim bawić, wypróbowywać. Ale czy o taki efekt właśnie nam chodzi…??? Myślę, że można połączyć zabawę z nauką (choć mnie się to nie udało lub byłam za mało konsekwentna i poszło to głównie w kierunku zabawy). Niemniej jednak czasami warto zaryzykować i zainwestować w coś ciekawego, co pobudzi dziecko do działania. Można też szepnąć na uszko jakiemuś dobremu wujkowi, co powinien kupić dziecku na urodziny :p

Mam nadzieję, że choć odrobinę pomogłam Ci w podjęciu decyzji w tym temacie. Jeśli masz jakieś dodatkowe pytania, czekam na Twojego maila lub komentarz pod tekstem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz