Często łykamy je bez umiaru; podajemy dziecku, gdy nie ma
takiej konieczności; traktujemy je jak zwyczajny produkt do spożycia nie bacząc
na konsekwencje. O czym mowa? O antybiotykach!
Antybiotyki są stosowane zaledwie pół wieku, a już
rozprawiły się z chorobami, które niegdyś zbierały śmiertelne żniwo. Jednak jak
wynika z ostatnich badań – w niedalekiej przyszłości preparaty te mogą przestać
zupełnie działać, ponieważ bakterie są na nie coraz bardziej odporne.
Sezon na choroby uważam za otwarty!
Nie da się ukryć… jesień w tym roku nas nie rozpieszcza. To
już ten czas, gdy do naszych domów pchają się drzwiami i oknami infekcje i zarażają nas samych oraz członków naszej rodziny. Trudno,
żeby było inaczej, gdy na zewnątrz chłód i plucha, a gdziekolwiek by się nie
było to wszędzie sami zakatarzeni i kichający ludzie. Co w takich momentach
robi większość polskich matek? Biegną ile sił w nogach do aptek, po wszelkie
możliwe i dostępne suplementy i leki, tylko po to by uchronić swoje pociechy przed
infekcjami. A gdy takowe infekcje już się nadarzą, najczęściej chcą zwalczać je
najskuteczniejszą znaną dotychczas bronią, czyli antybiotykami (choć często
gęsto nie ma takiej konieczności). Polacy przodują w rankingach pod względem
ilości kupowanych leków w aptekach. Niestety nadmiar zażywanych leków
(zwłaszcza tych tzw. najsilniejszych) nie wpływa dobrze na nasze zdrowie, wręcz
może w niedalekiej przyszłości doprowadzić do rozpowszechnienia zabójczych
epidemii. Naukowcy oszacowali, że już w 2050r. epidemie te będą bardziej
niebezpieczne, niż nowotwory.
Jakiś czas temu odkryto w kilku krajach takich jak: Stany
Zjednoczone, Chiny, Dania i Wielka Brytania u niektórych pacjentów bakterie, które
są całkowicie odporne na wszystkie znane dotąd antybiotyki.
Co to oznacza i do czego to doprowadzi???
Oznacza to
tylko jedno – u coraz większej liczby pacjentów infekcje wywołane groźnymi
drobnoustrojami będą nieuleczalne.
Co jest przyczyną takiego stanu rzeczy???
A no to, że zbyt swobodnie zażywamy leki, zwłaszcza antybiotyki. Mało tego…
nie dość, że sami je zażywamy to jeszcze podajemy je bez zastanowienia naszym
dzieciom (nawet przy drobnym katarku lub kaszelku) w dawkach, które postawiłyby
konia na równe nogi.
Trochę teorii. Co to jest antybiotyk i skąd się wziął?
Antybiotyki - (z greckiego: anti - przeciw, bioticos - związany z
życiem) są to substancje chemiczne mające zdolność
niszczenia bakterii lub hamowania ich wzrostu. Stanowią one jedną z
najskuteczniejszych broni w walce z infekcjami wywołanymi przez bakterie. Antybiotyki
zakłócają procesy życiowe bakterii, doprowadzając do ich osłabienia albo
śmierci.
Pionierem badań nad antybiotykami był szkocki bakteriolog
Aleksander Fleming. W 1928r. dokonał zupełnie przypadkowego odkrycia: po
powrocie z wakacji zauważył, że na szklanej płytce, na której hodował kolonie
gronkowca wyrosła pleśń. Płytka natomiast była czysta, a gronkowiec jakby się
rozpuścił. Okazało się, że za „zabicie” drobnoustroju odpowiada pewien gatunek
pędzlaka – Penicillium notatum. W ten
oto sposób świat dostał swój pierwszy antybiotyk o nazwie: penicylina. Po tym
jak nowy lek wszedł do masowej produkcji, ogłoszono zwycięstwo nad
chorobotwórczymi bakteriami. Do dziś wyodrębniono i odkryto przeszło sto
antybiotyków.
Czy antybiotyk jest dobry na wszystko? Trzy „złote” zasady.
W terapii antybiotykowej powinny obowiązywać trzy zasady:
1. Maksymalnie rzadko, czyli tylko wtedy, gdy jest rzeczywiście
konieczne i uzasadnione.
2. Maksymalnie krótko – tylko do momentu wyleczenia.
3. Maksymalnie wysoko – w dawkach uderzeniowych, które zniszczą
drobnoustroje, zanim te zdążą się uodpornić.
Obecnie mamy jednak do czynienia z antybiotykoopornością,
która jest spowodowana nadużywaniem tego rodzaju substancji. Stąd specjaliści
apelują, aby zaprzestać rutynowego i profilaktycznego stosowania antybiotyków.
Bakterie przez to stają się coraz bardziej na nie odporne. Głównym grzechem lekarzy
pierwszego kontaktu jest przepisywanie bakteriobójczych specyfików nawet wtedy,
gdy infekcja ma podłoże wirusowe. Z kolei my pacjenci czasami nie słuchamy
zaleceń internistów odnośnie dawkowania i zażywamy leki na własną rękę. Faszerujemy
lekami siebie i swoją rodzinę, tylko po to, by w możliwie jak najkrótszym
czasie wszyscy wyzdrowieli. Do tego jeszcze dochodzą te cudowne reklamy w telewizji z
lekami na wszystko. Wystarczy, że kupisz i zażyjesz, a będzie jak nowo
narodzony!
Jak skutecznie radzić sobie z infekcjami?
Matka natura i oto zadbała. Wystarczy, że zajrzysz do swojej
kuchni. Bowiem substancje o działaniu przeciwbakteryjnym znajdują się również w
wielu produktach roślinnych, takich jak: cebula, czosnek, kit pszczeli,
żurawina. Nie dość, że są naturalnymi antybiotykami, to jeszcze każdy ma do
nich dostęp. Czyż nie jest to cudowne?!
Cebula – niszczy bakterie odpowiedzialne za infekcje skóry
(m. in. gronkowca złocistego), surowa cebula przyspiesza także gojenie ran.
Czosnek – niszczy paciorkowce i gronkowne wywołujące
zatrucia pokarmowe oraz zapalenie płuc i mięśnia sercowego. Według naukowców
czosnek zwalcza bakterie powodujące problemy jelitowe skuteczniej, niż wiele
leków na receptę.
Propolis, czyli lit pszczeli – zwalcza szkodliwe
drobnoustroje, ma silne działanie antybakteryjne, przeciwwirusowe i
przeciwgrzybiczne. Pomaga w leczenie bp, opryszczki, grypy, zapalenia oskrzeli,
zatok i migdałów, a także przy stanach zapalnych dziąseł i paradontozie.
Żurawina – jest spożywanie jest pomocne przy leczeniu
infekcji wywołanych m. in. bakterią E.
coli (głównie zakażeń dróg moczowych). Zapobiega próchnicy oraz chorobom
dziąseł, z kolei sok z żurawiny zmniejsza ryzyko zawału i hamuje rozwój komórek
rakowych.
Ponadto za naturalne środki o charakterze antybakteryjnym
uchodzą również: bazylia, oregano, tymianek, szałwia lekarska, sosna zwyczajna
oraz cynamon.
A zatem, podsumowując:
Naukowcy alarmują, jeśli antybiotyki w procesie leczenia nie
są niezbędne, nie należy ich zażywać!
Dlatego primo Droga Mamo i Drogi Tato, zanim poprosisz kolejny raz swojego
lekarza lub pediatrę o przepisanie antybiotyku zastanów się i dopytaj, czy
rzeczywiście antybiotyk w tej danej sytuacji jest konieczny.
Po drugie zobaczcie czy w Waszej kuchni nie ma przypadkiem
produktów wymienionych powyżej i zróbcie z nich odpowiedni użytek. Ja już od
dawna dodaję w sporych ilościach chociażby cebulę, czosnek, bazylie czy oregano
do swoich dań i póki co Wiktor nie miał jeszcze większych problemów ze zdrowiem
(odpukać w niemalowane). Poza tym pijemy domowej roboty soki i syropy z:
cytryny, imbiru i miodu, ale to już temat na osobny wpis.
Mimo wszystko życzę Wam dużo zdrowia i wytrwałości w
zwalczaniu infekcji ;)
Tworząc powyższy tekst posiłkowałam się artykułami:
- miesięcznika „Świat wiedzy” – „Nadchodzi pandemia”,
- portalu www.poradnikzdrowie.pl
– „Antybiotyki pod lupą – jak działają i na jakie choroby pomagają”.
U nas w domu wszyscy chorują, masakra jakaś co się dzieje tej jesieni... W ruch poszedł czosnek, cebula i syrop z pigwy, mam nadzieję że pomoże :) codziennik-kobiety.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMoja Babcia też robi syrop z pigwy, albo po prostu pigwówkę... :p dobrze, że mi przypomniałaś. Musze do Niej zadzwonić i poprosić o kilka butelek :D
UsuńU mnie czosnek i pietruszka królują łacznie z czystkiem i szklanką wody z cytryny z rana. Polecam:) Czasem dodaję do tego zimne prysznice z rana i odporność na infekcje gotowa:) pozdrawiam serdecznie www.geeway.pl
OdpowiedzUsuńZimnego prysznica z rana jeszcze nie próbowałam, ale może kiedyś zdobędę się na odwagę :D Pozdrawiam
UsuńU nas syropy z cebuli, buraka dają radę. Nie pamietam kiedy ostatnio brałam antybiotyk. Ciąża, karmienie piersią owocują, odstąpieniem wielu leków wiec stosuje metody naturalne i mam nadzieje, że jak najdłużej będę mogła ochronić mojego malucha
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że masz takie podejście do sprawy. Ja także preferuję naturalne metody leczenia oraz zapobiegania chorobom :) Pozdrawiam
UsuńPatrycja, bardzo zgadzam się z trzema zasadami "maksymalnie". Szczególnie nr 3. Uodpornienie na antybiotyk to prawdziwy problem. Przeżyłam to na swojej skórze. Ale myślę, że dużo winy jest po stronie lekarzy, którzy bez umiaru proponują rózne leki. A później? "Ojjj uodporniła się pani na wszystko ... Co tu robić?" ... pozostaje medycyna alternatywna.Cóż, uważajmy, powoli i rozsądnie. Dobrze, że jest dostęp do informacji ...
OdpowiedzUsuńZgadza się, lekarze wypisują leki bez umiaru... . Niekiedy zupełnie niepotrzebnie. Po co tracić zdrowie i pieniądze. Jednakże uważam, że poniekąd jest to też nasza wina. Wiktor miał bardzo dobrego Pediatrę, który nie przepisywał antybiotyków przy byle katarku, przeziębieniu itd. Ale wiele mam na tego Pediatrę narzekało, bo chciały, żeby ich dzieci były zdrowe już tego samego dnia, dzięki właśnie lekom. Stąd wiele mam postanowiło zmienić pediatrę na takiego, który antybiotyki przepisuje bez problemu... . To jest moim zdaniem chore i niezdrowe... ale przetłumaczyć im tego nie potrafiłam. Niestety... :/
Usuń