wtorek, 14 czerwca 2016

O TYM JAK ZAMEK DMUCHANY ZMIENIŁ MOJE NASTAWIENIE DO IMPREZ MASOWYCH.



W ostatnim czasie wraz ze swoją rodziną uczestniczyliśmy w różnych imprezach/eventach/pokazach/piknikach rodzinnych itp. (zwał jak zwał), które miały miejsce w naszym regionie. Jedne były organizowane przez samorządy, inne z kolei przez osoby prywatne.
Jednak nie to było najważniejsze – kto był organizatorem powyższych wydarzeń, lecz cel, który temu przyświecał, a mianowicie – uatrakcyjnienie dzieciom i ich rodzicom czasu wolnego. 
I wiecie co? Mam po tym wszystkim mieszane uczucia :/

Bo z jednej strony zgodzę się, atrakcji (zwłaszcza dla dzieci) było co niemiara, jednak z drugiej strony, ktoś chyba próbuje na tym zbić niezły majątek!

I o ile u różnych prywaciarzy mnie to absolutnie nie dziwi (w końcu mają prawo sami decydować o tym co i ile kosztuje), o tyle samorządy trochę poszły nie w tym kierunku co powinny. Pominęły prawdziwą ideę, jaka przyświecała organizowanym imprezom (jakby nie było imprezom rodzinnym).
Jeżeli robimy coś z myślą o rodzinach, to niech to będzie rzeczywiście dla nich, a nie dla kogoś innego, aby mu (mówiąc kolokwialnie) „nabijać kieszeń”.

Podam tylko jeden przykład (myślę, że wystarczy i każdy będzie wiedział o co chodzi)… podchodzę do jednego Pana, który obsługuje zamek dmuchany (zamek jest: średniej wielkości, z jedną zjeżdżalnią i niewielką powierzchnią do skakania) .

- Pytam:ile kosztuje zabawa na tym zamku?” (zaznaczam przy tym, że pytam tylko z grzeczności, ponieważ jestem święcie przekonana, że jest on za darmo, bądź za przysłowiową „złotówkę”).
- Pan odpowiada: 6 zł za 5 min., 10 zł za 10 min.”.
W tym momencie szczęka mi opadał.
- Pytam ponownie:ale mi chodzi tu o ten zamek dmuchany, na którym dzieci tylko mogą trochę poskakać, nic więcej”.
- Pan: tak, tyle to kosztuje”.

Dodam jeszcze, że owa sytuacja miała miejsce właśnie na jednym z wydarzeń organizowanych przez miasto (nie zdradzę o które miasto chodzi, bo to grozi ogólnopolskim skandalem :D, choć takie sytuacje są zapewne także w innych miastach). Takich czy podobnych sytuacji było jeszcze kilka, ale ten wzbudził we mnie prawdziwe rozczarowanie. 

Bądź co bądź byłam zszokowana i zniesmaczona.
I w takim razie ja się pytam: DLA KOGO TO JEST W OGÓLE ROBIONE? CZY FAKTYCZNIE DLA MIESZKAŃCÓW I ICH RODZIN/DZIECI, CZY DLA HANDLARZY/USŁUGODAWCÓW BY NABIJAĆ IM KIESZENIE KASĄ?!

Ja rozumiem, że miasto i różni przedsiębiorcy też coś z tego muszą mieć (kapitalizm rządzi się swoimi prawami), ale żeby aż tak… . Wydaje mi się, że organizatorzy powinni mieć nad tym jakąś kontrolę. Moim skromnym zdaniem takie rzeczy powinny być darmowe, by każde dziecko bez wyjątku mogło z tego skorzystać (skoro jak twierdzą organizatorzy „jest to dla dzieci i pod dzieci robione”). Prawnikiem nie jestem, ale jeśli miasto na to nie stać, to powinny zacząć obowiązywać jakieś ogólne zasady – nie wierzę, że nie da się tego jakoś prawnie uregulować.

Taką pazernością i brakiem kompetencji powodują, że dla wielu rodzin (zwłaszcza dla rodziców) ten dzień, który miał być tak przyjemny i wspaniały staje się horrorem. Często gęsto rodziców nie stać na to, aby zapewnić dzieciom oferowane atrakcje, a dzieci się tego domagają. Wtedy zamiast rodzinnego świętowania jest rodzinny koszmar i rozczarowanie – co miałam okazję zobaczyć na własne oczy.

Na szczęście mój Wiktor jeszcze nie do końca wszystko rozumie, więc do niczego krzykiem nas nie namawia, ale nie wiadomo co będzie za rok lub za dwa lata.
I tu rodzi się pytanie, czy w ogóle warto w takim razie brać udział/uczestniczyć w tego typu imprezach?

Dopóki ktoś nie wymyśli nic mądrzejszego, nie pozostaje nam chyba nic innego :/ I w ten oto sposób doszłam do sedna sprawy, smutnego sedna. My jako kochający rodzice, nie będziemy dzieciom żałować, więc pójdziemy. Organizatorzy i przedsiębiorcy wiedzą, że przyjdziemy, więc robią co im się żywnie podoba i koło się zamyka ;)

Myślałam, że końcówka będzie bardziej optymistyczna, ale jak świat światem… żądza pieniądza była zawsze silniejsza od prawdziwego rozumu i sumienia. Także albo to zaakceptujemy, albo będziemy ciągle „walczyli z wiatrakami”!

Pozdrawiam Was i życzę Wam mimo wszystko wielu cudownie spędzonych chwil w gronie rodzinnym! :)

9 komentarzy:

  1. W naszym mieście, gdy organizowane są imprezy to zwykle "dmuchańce" sa bezpłatnie, więc bardzo mnie zdziwiło, że u was trzeba płacić. To nie jest fair, jeśli miasto chce coś dać mieszkańcom to dlaczego oni muszą ponosić koszty?

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem tak. Sama jestem właścicielką jednej z atrakcji eventowych z tym, że związanej ze zdjęciami. I rzadko jest tak, że jak miasto coś organizuje to za wszystko płaci. Wcale tak nie jest. Najczęściej jak zgłaszam się z propozycją wynajęcia mojej atrakcji to słyszę w odpowiedzi : " Oczywiście uprzejmie zapraszamy. Opłata za metr kwadratowy to 100zł", albo chętnie wynajmiemy Państwa atrakcję ale za darmo w celu reklamy :) więc ja się w sumie nie dziwie, że za wszystko są opłaty. Tak to niestety jest. ludzie szukają alternatyw do utrzymania się i to czesto są tego typu atrakcje, które zazwyczaj stają jedynie w weekendy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że za wszystko miasto nie może płacić... np. za balony, ale nie rozumiem w takim razie dlaczego wynajęcie powierzchni pod sprzedaż, bądź usługi jest taki drogi? Wiem, że osoby handlujące muszą swoje zarobić (nie ma rady), ale miasto powinno zadbać, by choć część atrakcji była za darmo, lub w rozsądnej cenie. Albo coś organizujemy dla kogoś, albo dajmy sobie z tym spokój. Jak dla mnie to wszystko mija się z celem. Wybacz, ale ja jako konsument i mama tak to odczuwam. Wszystko ma dwie strony medalu i nie wymagam, aby każdy zapewniał mojemu dziecku tylko i wyłącznie darmowe atrakcje, ale trzeba się szanować. Mam nadzieję, że znajdziemy mimo wszystko na to "złoty środek", aby wszyscy byli zadowoleni. Bo o to właśnie chodzi przy tego typu imprezach :) Pozdrawiam

      Usuń
  3. U nas jest z tym roznie, w naszej okolicy takie atrakcje sa darmowe, placi sie jedynie za wejscie na poszczegolne zabawy, bo ludzie ktorzy z nimi przyjezdzaja robia to prywatnie, w oddalonych miejscowosciach o np 30-40 km trzeba placic nie tylko za samo wejscie jak rowniez dodatkowo za atrakcje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm dziwne to trochę. Masz rację, po co organizować taka imprezę przez miasto, skoro można sobie pójść "poskakać" gdziekolwiek indziej na tych samych zasadach. Przynajmniej z góry wiadomo jakie te zasady są. Dawniej gdy było trudno o takie atrakcje mogło to mieć sensu. Dzisiaj wydaje mi się taka impreza nie na miejscu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się tak wydaje, takie podejście mija się z celem... . Ktoś pewnie zarzuci mi, że przesadzam, ale nie robiąc nic zezwalamy poniekąd na takie działania. Stąd mój powyższy wpis ;) Pozdrawiam

      Usuń
  5. Pracowałam kiedyś w urzędzie w jednej z dzielnic stolicy i wszystko było dla dzieciaków za darmo. Może w tym przykładzie, który podałaś, kluczem była raczej pazerność właścicieli tych dmuchańców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już sama zastanawiam się po czyjej stronie wina stoi? W sumie i handlarze chcą wyjść na swoim i Urząd zarobić... myślę, że pazerność i jednych i drugich. A Ty płać człowieku ;) pozdrawiam

      Usuń