Weekendy poza miastem zawsze wprawiają mnie w dobry nastrój,
poprawiają samopoczucie i pomagają nabrać sił przed obowiązkami nadchodzącego
tygodnia.
Mieszkając na południu Polski mamy ten przywilej, iż góry są
w zasięgu ręki. Tym samym najczęściej czas wolny spędzamy właśnie tam, obcując
z naturą, z dala od miejskiego zgiełku.
Dla mojego Syna jest
to także doskonały moment na rozładowanie swojej energii, która czasami zdaje
się nie mieć końca. Zauważyłam jak wiele radości sprawia mu zabawa na
powietrzu, w otoczeniu przyrody. Dlatego nieistotny jest fakt, czy jest to
akurat: rzeka, las czy może łąka, najważniejszy jest sam kontakt z przyrodą i
to co ma do zaoferowania. A ma wiele… bo właśnie natura dostarcza dziecku przez
ten krótki czas ogrom wiedzy i informacji o świecie, to czego my rodzice nie
zawsze potrafimy, bądź nie możemy przekazać. Dla dziecka każde: drzewo, krzak, źdźbło
trawy, zwierzę, górka czy szum wiatru budzą niesamowitą ciekawość… ciekawość
świata, co sprawia, iż natura jest po prostu swego rodzaju sprzymierzeńcem (dla
nas rodziców) w wychowaniu dzieci.
Widzę jak w Wiktorku za każdym razem, gdy znajduje się w
bezpośrednim kontakcie z przyrodą budzi się zainteresowanie wszystkim co dzieje
się wokół: co się porusza, żyje, zmienia, rośnie itd. Jak niezwykła to jest
relacja i jak wiele taki kontakt wnosi w jego rozwój zarówno poznawczy, jak i
ruchowy. Bo właśnie poprzez bodźce z przyrody dziecko ma okazję ćwiczyć chociażby:
wyobraźnię, mowę i pamięć wzrokową, spostrzegawczość, a nawet (w dalszej
perspektywie) pismo i zdolności manualne. Zalet jest w tym przypadku bardzo
wiele i nie sposób ich wszystkich wymienić.
Jednakże jest jeszcze jedna zaleta obcowania z naturą, która
w dobie telewizji, internetu i smartfonów jest nie do przecenienia, a
mianowicie rozwój ruchowy/fizyczny dziecka. Dziecko, które przebywa na łonie
natury jest niesamowicie ruchliwe, dzięki czemu poprawia się jego sprawność i
aktywność fizyczna, podnosi wydolność organizmu, wzmacnia odporność.
Niesamowite jest także to jak szybko dzieci odnajdują się w
miejscach, których de facto nie
znają/są im obce. Jak świetnie potrafią zaadoptować się w tym środowisku i
radzić sobie w różnych sytuacjach i z różnymi przeszkodami. Nie sposób nie
zauważyć tego, jak mój Syn staje się dzięki temu coraz bardziej samodzielny, jak
zmienia się jego sposób myślenia i odczuwania, a wszystkie „trudności”, które
napotyka na swojej drodze traktuje niemal jak wyzwanie.
Świat przyrody jest dla dziecka czymś bardzo bliskim, gdzie
czuje się bezpiecznie i dobrze. Dlatego tak ważne jest, aby dać dzieciom
możliwość kontaktu z naturą, ponieważ to ona dostarcza tak wielu korzyści we
wszechstronnym ich rozwoju.
Zatem stwarzajmy jak najwięcej okazji do tego, by
nasze dzieci mogły czynnie obcować z naturą, a w niedługi czasie zauważymy jak
bardzo się zmieniły i jak wielki potrafią zrobić „przeskok” w swoim rozwoju. Dzieci
będą miały okazję do odkrywania tajemnic tego świata, a my będziemy mieli
okazję do coraz lepszego odkrywania i rozumienia dziecięco-magicznego świata
naszych dzieci.
Ja też czuję bliskość przyrody, bo też do gór, a raczej pogórza mam "rzut beretem" z mojego miasta :) bardzo sobie cenię też mój ogród, który przez lata jakoś tam kształtowałam i teraz moge sie cieszyć cieniem drzew i podziwiać przyrodę. Masz rację, dzieci całkowicie inaczej się rozwijają, gdy dane im jest się "wybiegać", ale też przygladać zmienności roślin i zachowaniom zwierząt :) Pozdrawiam cieplutko z Łańcuta
OdpowiedzUsuńŁańcut??? Nie byłam, ale słyszałam, że piękna miejscowość. Kawałek od Bielska jest, ale kto wie, może kiedyś się wybiorę, by móc podziwiać te pogórza ;) Ja również pozdrawiam
UsuńJa też uważam, że kontakt z przyrodą dla każdego człowieka jest bardzo ważny. Nie tylko dla dzieci. Przyroda pomaga się uspokoić i wyciszyć, zwolnić i skupić się na tym, co ważne.
OdpowiedzUsuńTo prawda, kontakt z naturą sprawia, że czujemy się jak nowo narodzeni :)
UsuńDzieci chyba instynktownie reagują entuzjastycznie na obcowanie z naturą. W końcu to nasze ludzkie prawdziwe korzenie. Mieszkając w stolicy wszędzie w zasadzie tak samo blisko lub daleko (zależnie jak spojrzeć) i osobiście żałuję, że zdarza mi się tak rzadko dopuszczać wewnętrzne dziecko do głosu by poszaleć razem z moimi chłopakami np w szalonym biegu po łące przed siebie :)
OdpowiedzUsuńMoże warto dopuścić do głosu to wewnętrzne "JA" ;) Czasami warto dać się ponieść emocjom i stać się na moment samemu dzieckiem! Twoi Chłopcy byliby zachwyceni, a Ty sam zrelaksowałbyś się jak nigdy ;) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńJasne, że kontakt z naturą jest dla dziecka i ważny i potrzebny i odkrywczy. Gdy moi synowie uczyli się chodzić często zdarzało się nam puścić ich na zieloną trawkę, gdzie szaleństwom nie było końca. Chciałam żeby mogli ją zerwać, dotknąć gołą stopą, pogilgotać buzię :)
OdpowiedzUsuńJa sama uwielbiam kiedy czuję grunt pod stopami i to dosłownie. Często zdarza mi się chodzić boso po trawie ;) Pozdrawiam
Usuń